Artykuł przysłany 2021-06-13 08:03:4 - (Nasz Dziennik)
Bez Boga człowiek jest nikim
Rozmowa z o. prof. zw. dr. hab. Mieczysławem Albertem Krąpcem
o przesłaniu Ojca Świętego Benedykta XVI do Polaków
Wizyta Ojca Świętego w Polsce była wielkim wydarzeniem,
teraz powinniśmy podjąć spokojną refleksję nad papieskim przesłaniem
skierowanym do Polaków. Na które momenty z tego nauczania zwróciłby
Ojciec Profesor szczególną uwagę?
- Chciałbym wskazać na trzy takie momenty. Na placu Piłsudskiego w
Warszawie Papież zwrócił uwagę, że nie można kierować się w życiu
relatywizmem. Wydaje się, że to jest ogromnie ważny dziś temat.
Drugie przesłanie dotyczy Kościoła, kiedy Benedykt XVI podkreśla, że
nie można oderwać Kościoła od Chrystusa i Chrystusa od Kościoła.
Trzecia sprawa to Auschwitz. Papież ukazał tam, do czego prowadzi
wyrzucenie Boga z życia człowieka.
"Usiłuje się stworzyć wrażenie, że wszystko jest
względne..." - powiedział Benedykt XVI w przywołanej przez Ojca
Profesora homilii w Warszawie. Choć relatywizm nie został wymyślony w
ostatnich latach, trudno nie zauważyć, że dziś staje się dominującym
elementem kultury europejskiej. Jak można określić to zjawisko, kiedy
powstaje relatywizm?
- U jego podstaw leży współczesna filozofia, która kształtuje wizję
kultury. W filozofii tej przestano zajmować się rzeczywistością, a
skupiono się na subiektywnym, "moim" sposobie rozumienia tej
rzeczywistości. W takim ujęciu ulega zatraceniu sprawdzalność wniosków,
do jakich dochodzimy, gdyż poznanie jest weryfikowalne tylekroć,
ilekroć odwołujemy się do rzeczywistości, do realnych stanów rzeczy,
które drugi człowiek może sprawdzić. Jeśli skoncentrujemy się na
badaniu stanów naszej świadomości, na sądach i pojęciach, nie
uzyskamy pewnej wiedzy o tym, co istnieje - o rzeczywistości. Ten nurt
w filozofii europejskiej zaczął umacniać się i zyskiwać na
znaczeniu od końca średniowiecza. Wyrastający z tej tradycji
postmodernizm zakłada już powszechny relatywizm. To nieuchronna
konsekwencja tego sposobu myślenia, gdyż jedna i ta sama rzecz według
jednego wygląda tak, a według innego - inaczej. Tego nie da się
pogodzić.
Benedykt XVI mówił o relatywizmie w kontekście
religijnym, ale to zjawisko osacza dziś człowieka niemal ze wszystkich
stron.
- Papież widzi, w jakim tempie współczesna kultura podlega
relatywizmowi. Świadczy o tym popularność różnych ujęć
filozoficznych, koncepcji politycznych, wzorców kulturowych. Ogromny
relatywizm panuje w dziedzinie mass mediów. Polega on na tym, że można
pisać, co się chce, bez spełniania wymogów prawdziwościowych.
Relatywizm panuje także w sferze moralności, którą utożsamia się z
etyką. Tymczasem gdy pomieszamy moralność z etyką i uznamy, że
dobro nie ma charakteru obiektywnego, lecz wynika z przyjętego systemu
etycznego, to wówczas może się okazać, że lekarza obowiązuje zupełnie
inna moralność niż pielęgniarkę, dziennikarza, pisarza, polityka
czy artystę. A przecież moralność to nakierowanie ludzkiego postępowania
na dobro. Każdy człowiek jest z konieczności bytem moralnym.
Przedstawicieli każdego zawodu, a nawet każdego z wyznań, czy to
chrześcijanina, żyda czy muzułmanina obowiązuje spełnianie dobra.
Niespełnianie dobra to negacja człowieczeństwa. Tu niedopuszczalny
jest jakikolwiek relatywizm. Podstawowa sprawa to uznanie dobra. Jak nie
ma dobra - jest zło.
Prawda, dobro, piękno, w religii - Świętość - cztery naczelne wartości
nie mogą podlegać relatywnym ujęciom. One gruntują ludzkie życie.
Człowiek spełnia się przez to, że żyje w prawdzie, realizuje dobro,
tworzy piękno, usiłuje żyć w relacji z Bogiem. Jeśli powie się, że
to wszystko jest tymczasową sprawą zależną od aktualnie obowiązujących
uzgodnień, to na skutek takiego podejścia człowiek traci najwyższe
gwarancje swojego życia.
"Nie możemy ulec pokusie relatywizmu czy
subiektywnego i selektywnego interpretowania Pisma Świętego" - mówił
w Warszawie Benedykt XVI. W jaki sposób relatywizm destrukcyjnie wpływa
na życie religijne.
- Relatywizm silnie oddziałuje na wszystkie dziedziny życia
religijnego. Wystarczy uświadomić sobie istnienie ogromnej liczby sekt
o wzrastającym wpływie społecznym. Wiele z nich zostało zrodzonych z
ducha protestantyzmu. Postmodernizm usiłuje pokazać, że wszystkie
systemy religijne są wątpliwej wartości, bo każdy z nich pojawił się
w określonym historycznie czasie i miał takie, a nie inne możliwości
rozwiązania problemu relacji człowieka z Panem Bogiem. Wobec tego
pluralizmu postmodernizm, jakby wczuwając się w sytuację współczesnego
człowieka, który rzekomo nie wie, co ma wybrać, proponuje filozofię
całkowicie zsubiektywizowaną. Mówi się, że i tak wszyscy wierzymy w
tego samego Boga, więc nie jest ważne, jak to czynimy. W rzeczywistości
nie jest to takie proste. To, co niesie dziś postmodernizm, to tylko
pozór religijności. To już nie jest wiara w Boga, ale ekspozycja
siebie, tworzenie sobie własnego pojęcia "Boga", tworzenie
"Boga" na własne podobieństwo. Przed takim myśleniem społeczeństwo
musi się bronić. To jest bardzo ważne dla naszego życia narodowego.
Relatywizm, jaki dziś istnieje w kulturze, podważając sens życia,
uderza w człowieka, w naród, w państwo. Nie wszystko jest do
ustalenia, do dialogu, do dyskusji. Są rzeczy ponaddyskusyjne, trzeba
je uznać, bo inaczej życie ludzkie traci sens. Wydaje mi się, że to
jest pierwsze ważne przesłanie Papieża w czasie jego pielgrzymki do
Polski.
Taką bezdyskusyjną kwestią jest podważany często
nierozerwalny związek Kościoła i Chrystusa.
- Benedykt XVI bardzo silnie podkreśla, że nie można oderwać Kościoła
od Chrystusa i Chrystusa od Kościoła. Kościół jest dziełem
Chrystusa. To nie jest dzieło ludzkie. Kościół jest sposobem wejścia
Boga w życie ludzkości. Dlatego nie można zasadnie twierdzić, że
odrzuca się Kościół i kontaktuje się bezpośrednio z samym
Chrystusem. Takie podejście to wynik relatywizmu i subiektywizmu
akcentującego "moje" rozumienie Chrystusa. Tymczasem to
rozumienie nie jest dane jako przedmiot ludzkiej kreacji. To Bóg mówi
w Objawieniu do człowieka i trzeba to Objawienie przyjąć poważnie,
na serio. Nie można z tych rzeczy żartować, skoro Chrystus zaangażował
się w ludzkie zbawienie i ostatecznie dał się zabić na potwierdzenie
tego wszystkiego, co mówił. Jako kontynuację tego dzieła zostawił
człowiekowi Kościół z kapłanami, którzy uobecniają w sposób
eucharystyczny Chrystusa. To nie jest coś dowolnego. Chrystus jako
wcielony Bóg dba o człowieka poprzez swój Kościół.
Jak Ojciec Profesor odebrał wizytę Benedykta XVI w
niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau? Papież zadał tam
dramatyczne pytanie: "Panie, dlaczego milczałeś? Dlaczego na to
przyzwoliłeś?".
- Symbolika Auschwitz oznacza znaną w całym świecie przestrogę: tu
człowiek odrzucił Boga i oto widzimy skutek. To jest wielkie
przykazanie dla nas, chrześcijan, i całej ludzkości. W swoim przesłaniu
Papież nawiązał do tej symboliki i przypomniał, że Bóg odrzucony
przez człowieka zostawia go kompletnie bezbronnego. Miejsce Boga zastępuje
wtedy człowiek, a do czego człowiek jest zdolny - doskonale ilustrują
dwa wielkie totalitaryzmy, wyrosłe nieomal na naszych oczach w XX wieku:
system nazistowski i komunistyczny. Pierwszy wydał owoce w postaci
takich miejsc jak Auschwitz czy Birkenau, gdzie widać dokładnie, jak
po wyrzeczeniu się Boga człowiek stał się nikim, śmieciem. Jednak o
ile potępiony przez społeczność międzynarodową nazizm spowodował
śmierć ok. 40 milionów ofiar, o tyle system komunistyczny, który dotąd
nie doczekał się potępienia, pochłonął według samych
komunistycznych źródeł ponad 110 mln istnień ludzkich. Doświadczenie
tych dwóch zbrodniczych systemów pokazało, do czego jest zdolny człowiek
pozostawiony samemu sobie.
Polacy doświadczyli tego ze szczególną mocą, gdyż oprócz zbrodni
niemieckich padliśmy ofiarą agresji komunistycznej, która trwała
kilkakrotnie dłużej. Dotknęło to zwłaszcza polskiego Wschodu. Dwa
miliony od razu zesłanych przez Sowietów na Syberię tylko dlatego, że
byli Polakami, Katyń, deportacje z Kresów na zachód, później
komunistyczne więzienia, całe pasmo zbrodni, morderstw dokonywanych
skrycie i w majestacie prawa przez dziesiątki lat. Jak mało który naród
Polacy wiedzą, do czego prowadzi odrzucenie Boga.
Spokojną refleksję nad przesłaniem Benedykta XVI do
Polaków zakłóciły media, wywołując, zdaniem m.in. prezydenta Lecha
Kaczyńskiego nieprzypadkowo, temat tzw. lustracji w Kościele...
- Komunizm nie został osądzony na świecie, gdzie udaje się, że nie
ma problemu, ale i nie rozliczono go w Polsce. W efekcie mamy dziś
sytuację taką, że łapie się i piętnuje nie twórców i
funkcjonariuszy zbrodniczego systemu, nie tych, którzy zabijali i więzili,
łamali ludziom życie, sumienie, karierę, ale te - powiem obrazowo -
postrzelane i niedobite kuropatwy. Nie rozliczono dotąd i nie potępiono
tych, którzy tworzyli zło. Oni, pozostawieni na znakomitych
emeryturach, żyją sobie w spokoju i w dostatku. Tropi się natomiast
księży. Co więcej, robi się z tego wielkie medialne spektakle.
Ciekawe, że nadużycia te wypływają na światło dzienne przy okazji
naszych wielkich przeżyć narodowych. Gdy umarł Jan Paweł II i cały
Naród trwał zjednoczony, pogrążony w żałobie, ktoś - jakby chciał
przerwać ten poważny nastrój - wyciągnął sprawę ojca Hejmo. Ogłoszono
wszem i wobec, że przy Papieżu działał polski duchowny - szpieg.
Zakomunikował o tym prezes IPN Leon Kieres, potwierdzali
postkomunistyczny minister i historycy IPN. Trzeba było dopiero
cudzoziemca Petera Rainy, żeby odsłonić gołosłowność tych oskarżeń.
Teraz, gdy przyjechał do Polski Papież Benedykt XVI, wywołując w
Narodzie ogromne wrażenie i głębokie przeżycie religijne, znowu, jak
na komendę pojawiają się nowe rewelacje o kolejnym "szpiegu"
w kręgu osób najbliższych Janowi Pawłowi II, co natychmiast zepchnęło
uwagę opinii publicznej z zadumy nad papieskim przesłaniem na kwestię,
ilu było księży agentów. Za pierwszym, jak i drugim razem był to
policzek wymierzony całemu Narodowi.
Oczywiście, że prawdę trzeba ujawnić, ale nie w ten sposób. To, co
się dzieje, to dosłownie postawienie całej sprawy na głowie.
Zapomina się zupełnie, jaki to był system. Nie mogę zrozumieć tej
ogromnej pasji tropienia agentów wśród księży. Tak jakby była to
formacja donosicieli. A przecież trzeba zdawać sobie sprawę, że każdy
ksiądz, chociażby administrujący parafią, musiał mieć kontakt z władzami
choćby dlatego, że niczego nie można było wtedy normalnie w sklepie
kupić, na wszystko trzeba było mieć pozwolenia. A pozwolenia załatwiali
ci, którzy byli przysyłani do tzw. opieki. Dzisiaj ujawnianie
pojedynczych nazwisk księży - rzekomo agentów - bez wyjaśnienia
realiów PRL-u,
bez analizy działalności systemu, nie służy ustalaniu prawdy, a
raczej fałszowaniu historii. To trzeba zrobić odpowiedzialnie, osadzić
w kontekście, pokazać system, kto donosił, kto łapał, kogo,
dlaczego... Wyrwany z kontekstu epizod, nawet prawdziwy, nie zawsze służy
prawdzie, a stawianie skutku przed przyczyną to już ewidentna
manipulacja. Niestety, nasz Naród ciągle jest żywiony kłamstwem.
Papież Benedykt XVI wielokrotnie dawał do zrozumienia,
że bardzo liczy na Polaków. Czego dotyczą te oczekiwania, jakie
zadania wypływają stąd dla nas?
- Zachowajcie wiarę, bądźcie świadkami, trwajcie mocni w wierze!
Dzisiaj cała Europa Zachodnia odeszła od chrześcijaństwa. Widać to
było wyraźnie, gdy były prezydent Niemiec w Gnieźnie przy grobie Św.
Wojciecha mówił, że nie można już opierać wspólnej kultury
europejskiej na chrześcijaństwie, lecz że trzeba postchrześcijaństwa.
Benedykt XVI pokazał, jakie jest to postchrześcijaństwo i do czego
prowadzi. Doświadczyliśmy tego w hitleryzmie i w stalinizmie. Ale na
tym nie koniec. Dziś na świecie zdominowanym ideologią globalistyczną
zapanował trockizm z jego brakiem szacunku dla ludzkiego życia,
rozbijaniem instytucji rodziny, uzależnianiem społeczeństw i poszczególnych
ludzi.
Papież wielokrotnie wskazywał, że świadectwo Narodu Polskiego, jako
tego nieomal ostatniego narodu chrześcijańskiego w Europie, jest jemu
i Kościołowi powszechnemu niezwykle potrzebne, tak jak nam potrzebny
jest Ojciec Święty jako widzialny Zastępca Chrystusa i Głowa Kościoła
na ziemi.
Dziękuję za rozmowę.
Adam Kruczek |