Nieco inny odkrywca


W dziejach Kanady roi się od nazwisk odkrywców - od Jacquesa Cartiera, przez Champlaina, Mackenzie, Franklina, po ludzi jeszcze dzisiaj odkrywających dziewicze zakątki olbrzymiego lądu. W tym ekskluzywnym klubie szczególnym blaskiem jaśnieje nazwisko Hearne'a - człowieka wyjątkowego nawet wśród tak wyjątkowych postaci. Jego dzieło to piesza wędrówka przez północno-kanadyjskie pustkowie, które zresztą tak właśnie nazwał - Barren Grounds, czyli Pusta Ziemia. Osiem tysięcy kilometrów przez kamienistą pustkę, mokradła, bezdroża i bezludzia - latem w towarzystwie milionowej chmary komarów, zimą przez kilometrowe zaspy śniegu. Ponad osiem tysięcy kilometrów w ciągu dwóch lat, siedmiu miesięcy i dwudziestu czterech dni przez tereny nie dotknięte stopą białego człowieka. A przecież Samuel Hearne nie był zawodowym odkrywcą - był tylko marynarzem, który po prostu wykonywał wydany mu bez większego zastanowienia rozkaz.
Hearne nie miał nawet podstawowego przygotowania do roli odkrywcy. Słabo znał matematykę, nic nie wiedział o geodezji, Indianach czy podróżowaniu przez północne ziemie kontynentu. W wykonaniu postawionego przed nim zadania, by znaleźć tajemniczego indiańskiego wodza i jego mineralne bogactwo, pomogły Hearne'owi właściwie tylko zdrowy rozsądek i nieposkromiona ciekawość wszystkiego, a przede wszystkim - umiejętność obserwowania i wyciągania logicznych wniosków.
W XVIII wieku do faktorii Kompanii Zatoki Hudsona w Fort Prince of Wales (dzisiaj Churchill, Manitoba) Indianie znosili próbki miedzi. Kompania była zainteresowana tym minerałem, lecz nikt nie wiedział którędy prowadzi droga do jego złóż i w ogóle gdzie ich szukać. 24-letni oficer brygantyny Kompanii, Samuel Hearne otrzymał służbowe polecenie wyjaśnienia zagadki. Przed nim - półtora tysiąca kilometrów kanadyjskiej tundry, o której w roku 1769 nikt nic nie wiedział. A jest to ziemia wyjątkowo niegościnna dla podróżników: latem pełna kąsających komarów zdolnych przyprawić człowieka i zwierzę o szalenstwo, zimą skuta mrozem tak silnym, że pękały na nim lufy strzelb. Tundra to zmora podróżników - niemal pozbawiona rzek, za to pełna zagradzających drogę jezior i - co chyba najgorsze - niemal bezleśna, a więc nie zapewniająca ani opału ani schronienia.
2 grudnia 1770 roku Samuel Hearne wyrusza w drogę. Zdrowy rozsądek dyktuje mu jedyne rozwiązanie - wziąć za przewodników Indian i jak najbardziej upodobnić się do nich, przejmując ich sposób życia i podróżowania w tundrze. W XVIII wieku taka decyzja to dowód nieprawdopodobnej odwagi intelektualnej, uznającej wyższość "barbarzyńskich" metod nad dorobkiem europejskiej cywilizacji. Za brak takiej odwagi, za upieranie się przy koncepcjach rodem z całkiem innego, "cywilizowanego" świata, ekspedycja Johna Franklina zapłaci śmiercią wszystkich swych członków.
W połowie lipca 1771 roku, po podróży, której opis pióra Hearne'a jest do dzisiaj klasyczną, czytaną i cytowaną pozycją literatury podróżniczej, Samuel Hearne dociera do rzeki Coppermine wpadającej do Oceanu Arktycznego. Wbrew opowieściom Indian o górach czystej miedzi, znajduje jedynie niewielki odłamek rudy, do dzisiaj spoczywający zresztą w zbiorach londyńskiego British Museum. Złoża, nawet jeśli miałyby okazać się wyjątkowo bogate, nie na wiele przydadzą się, bowiem ich eksploatacja i transport urobku w warunkach końca XVIII wieku są nieopłacalne. Zakończona w czerwcu 1772 roku w Fort Prince of Wales podróż udowodniła, że o miedzi z Coppermine nie ma co marzyć.
Co osiągnął Hearne? Miał rację, że Przejście Północno-Zachodnie to mrzonka. Sporządzone przez niego mapy, chociaż niezbyt dokładne, były jedyną pomocą geograficzną przez następne stulecie. Przede wszystkim jednak jego wielkim dziełem był wyjątkowo szczegółowy i sporządzony bez uprzedzeń opis życia Indian północnej Kanady oraz flory i fauny tych ziem.
Dalsze losy Samuela Hearne'a to normalna właściwie kariera w Kompanii Zatoki Hudsona. Zakłada między innymi faktorię Cumberland House, która miała w dziejach Kompanii o tyle istotne znaczenie, że była pierwszą próbą ekspansji firmy w głąb kanadyjskiego lądu; poprzednio faktorie Kompanii zakładano tylko na wybrzeżach Zatoki Hudsona. Cumberland House na dzisiejszym pograniczu Manitoby i Saskatchewanu to pierwsza wysunięta placówka Kompanii, pierwszy etap ekspansji, która pozwoli firmie opanować największe na świecie terytorium działania handlowego monopolu.
W kilka lat później Samuel Hearne przyjmuje odprawę emerytalną Kompanii, której służył od wejścia na statek firmy w wieku 11 lat i decyduje się na życie emeryta. Oszczędności zgromadzone w ciągu trzydziestu lat pracy dla Kompanii nie na długo mu wystarczają - człowiek, który niemal całe swe życie spędził w krainie, w której pieniądz nie odgrywał tak wielkiej roli, nie potrafi zadbać o siebie i swój dobrobyt. W 1792 roku sprzeda jeszcze swój rękopis pamiętników z podróży londynskiemu wydawcy, ale nie doczeka nawet jego publikacji. Umrze w wieku zaledwie 47 lat.
W galerii wielkich odkrywców Kanady zajmie miejsce szczególne - nie był gotowym na wszystko łotrem, jak Cartier i Champlain, ani nudnym w gruncie rzeczy pasjonatem jak Szkoci Mackenzie czy Fraser. Aż chciałoby się usiąść i pogadać z nim o północnych obrzeżach Kanady XVIII wieku.

Ilustracje
Samuel Hearne, portret
Samuel Hearne, "A Winter View in the Athapuscow Lake" (1771)