Ukochany królowej
Do końca dziewiętnastego
wieku było jeszcze trzy lata, gdy 29-letni organizator walk bokserskich Joseph
Boyle z małego ontaryjskiego miasteczka Woodstock usłyszał, że w regionie
Klondike na dalekim zachodzie Kanady odkryto złoto. Usłyszało o tym wielu,
niemal sto tysięcy ludzi podążyło na tereny Jukonu w oszołomieniu, że oto
znajdą bogactwo i klucz do szczęścia. Złoto, faktycznie, było w
strumieniach jukonskich dolinek. Niewielu jednak zdołało wyjść z tej
niecodziennej przygody z takim sukcesem, jak właśnie Joseph Boyle.
Pojawił się na złotonośnych polach w sierpniu 1897 roku, gdy większość górników
myślała tylko o własnoręcznym wygrzebaniu z ziemi jak największych okruchów
kruszcu. Joseph Boyle miał do sprawy inne podejście. Rozejrzał się w okolicy,
zorientował się, na czym przedsięwzięcie naprawdę polega i czym prędzej
wyjechał do Ottawy, gdzie zaczął zabiegać o przyznanie mu koncesji na
eksploatację zasobów wzdłuż 45 mil brzegów rzeki Klondike. Nie sitem i
oskardem, ale przemysłową metodą zamierzał Joseph Boyle dojść do fortuny.
Koncesję uzyskał i zabrał się do ekstensywnej eksploatacji złóż.
Zwolennicy ochrony środowiska wspominają dzisiaj Josepha Boyle'a ze zgroza i
przeklinają jego imię. Wszak był pierwszym, który zaczął na złotonośnych
terenach instalować mechaniczne urządzenia samoczynnie poszukujące złota - i
zostawiające po sobie obrzydliwe płachcie mułu wyniesionego z rzeki na jej
brzegi. Wszelkie ślady operacji górniczych na polach Jukonu, jakie do dzisiaj,
po niemal wieku, można jeszcze znaleźć w tym terenie, to w pewnym sensie wina
Josepha Boyle'a: on pierwszy zastosował tę metodę eksploatacji złóż, on ją
doprowadził do perfekcji i najszerzej rozbudował.
Po uzyskaniu koncesji na teren eksploatacji - sprzedał ją grupie detroickich
finansistów zgromadzonych wokół Sigmunda Rothschilda. Detroitczycy wybudowali
pierwsze instalacje odsiewania złota. W kilka lat później Boyle umiejętnymi
operacjami finansowo-giełdowymi odzyskał tytuł własności do pola i odtąd
Canadian Klondyke Mining Co. dostarczała dochodów już tylko jemu.
Rozbudowywał firmę dalej, aż w 1913 roku osiągnęła ona dochód z pól
Klondike astronomicznej wprost wielkości - wydobyła niemal 86 tysięcy uncji złota
o wartości (wówczas) niemal półtora miliona dolarów. Joseph Boyle mógł
mieć świadomość, że jest jednym z niewielu, których złoto z Klondike
wyniosło z codziennej szarości w najwyższe sfery finansowe kontynentu. To, co
chłopak z Woodstock zaczął, miało trwać przez wiele lat po nim - ostatnia
maszyna górnicza zamilkła na polach Klondike w 1966 roku.
Nie na złotonośnej fortunie koniec jednak barwnego życia Josepha Boyle'a. Gdy
wybuchła I wojna światowa, Boyle z własnej kieszeni finansuje sformowanie pułku
piechoty uzbrojonej w broń maszynową i wysyła jednostkę na pola bitew w
Europie. Sam jedzie z nimi i otrzymuje w Wielkiej Brytanii honorowy stopień
oficerski. Amerykańska Komisja Inżynieryjna postanawia wykorzystać jego doświadczenie
i talent organizacyjny i wysyła go do Rosji, gdzie tuż przed rewolucją
sowiecką Boyle reorganizuje rozpadający się system połączeń kolejowych.
Jemu dopiero udało się rozwiązać znany do dziś w historii transportu tzw. węzeł
moskiewski, kiedy to 10 tysięcy wagonów stłoczonych na torach wokół miasta
kompletnie unieruchomiło rosyjską kolej.
W grudniu 1917 roku, w obliczu rewolty
komunistów, Boyle wydobywa z banków moskiewskich aktywa rumuńskie i pojawia
się na dworze w Bukareszcie. Do dzisiaj niejasne są kulisy jego kolejnej podroży
do Rosji, do Odessy, skąd we współpracy z agentami brytyjskiej Secret Service
udało mu się wydobyć kilkudziesięciu dyplomatów rumuńskich.
Wysoki, przystojny, potężnej budowy błękitnooki mężczyzna owiany legendą
przygód i dokonań od Jukonu po Moskwę - Joseph Boyle podbił serce rumuńskiej
królowej Marie. Wspomina go niezwykle ciepło w swych dziennikach. Gdy w 1923
roku Boyle umiera na zawał serca, rumuńska monarchini zasadzi na jego grobie
dzikie wino.
Dopiero w 1983 roku prochy Josepha Boyle'a, postaci niezwykłej, a niemal całkowicie
zapomnianej w jego rodzinnym kraju, powróciły do Kanady sprowadzone na
cmentarz w Woodstock. Przeszczepiono też winorośl posadzoną przez królewską
(najprawdopodobniej) kochankę ontaryjskiego chłopaka. A na płycie wyryty jest
wybrany przez nią wers z poematu Roberta Service'a - jukonskiego urzędnika
bankowego, który w poezji chciał unieśmiertelnić epopeję Klondike:
"człowiek o sercu Wikinga
i prostej wierze dziecka."
Jacek Kozak