Wielki spacer
John Rae urodził
się i wychował na Orkadach, nad wodami słynnej zatoki Scapa Flow. Zmarł
przed ponad stu laty w Londynie i pochowany został na swej rodzinnej wyspie. W
najlepszym przypadku można nazwać go „honorowym” Kanadyjczykiem. A
jednak jego wkład w dzieje tego kraju jest niezaprzeczalny i wielki.
Z zawodu, wychowany w surowych warunkach Orkad John Rae był kupcem słynnej
Kompanii Zatoki Hudsona, chociaż pochodzeniu z całkiem zamożnej rodziny
zawdzięczał nie tylko niezłą edukację na poziomie podstawowym, ale i wyższe
studia medyczne w Edynburgu. Trafił do Kompanii jako świeżo upieczony
absolwent edynburskiej uczelni i skierowano go do faktorii Moose Factory nad
brzegiem zatoki Hudsona jako kupca i lekarza tej placówki. John Rae spędził
na tym odludziu 10 lat, ale nie marnował czasu. Czuł się świetnie na swym
stanowisku, wiele nauczył się od Indian i Inuitów, poznał nieźle ów niegościnny
z pozoru region i ludzi w nim żyjących - a od nich nauczył się metod
pozwalających na przetrwanie w tych niezwykłych warunkach.
W 1844 roku zdolności Johna Rae docenił szef Kompanii, George Simpson, który
polecił młodemu wiekiem, chociaż już nie doświadczeniem i zdobytą wiedzą,
człowiekowi Kompanii, by przygotował się do innych zadań. Miał zbadać i
nanieść na mapy nieznane jeszcze wówczas nawet Europejczykom z Kompanii
Hudsona północne wybrzeże arktycznego archipelagu Kanady. John Rae opuścił
Moose Factory i dotarł do Upper Fort Garry rzekami, a następnie do Sault St.
Marie - na piechotę. Niemal dwa tysiące kilometrów przez całkowite bezdroża!
Jak pisze on sam, jego towarzysz podróży stracił na wadze z wysiłku 13
kilogramów. Dr Rae przytył.
W latach 40-tych i 50- tych XIX wieku John Rae odbył cztery podróże badawcze
na daleką północ Kanady. Przebył, najczęściej na piechotę, ponad 15 tysięcy
kilometrów. Zbadał i naniósł na mapy kontury niemal 3 tysięcy kilometrów
wybrzeża arktycznego archipelagu.
Żył jak Indianie i Inuici, i prawdopodobnie tylko dzięki temu, że zdołał
przełamać ówczesne uprzedzenia, przetrwał. A jednocześnie - czynił
rzetelne obserwacje naukowe. Stał się w tych latach bodajże największym
autorytetem w zakresie północno - kanadyjskiego ptactwa i dzikiej zwierzyny.
Jego wkład w rozwój nauki owocuje później członkostwem najważniejszych
instytucji naukowych Kanady i Wielkiej Brytanii.
John Rae dokonał także dzieła, którego nie zdołali zrealizować członkowie
licznych, finansowanych przez rząd brytyjski ekspedycji w kanadyjską Arktykę
- wyjaśnił los uczestników zaginionej wyprawy Sir Johna Franklina z 1845 roku.
Wyjaśnienie to nie przypadło do gustu opinii publicznej w Anglii: okazało się,
że uczestnicy wyprawy byli może i bohaterami, ale na pewno źle przygotowali
się do swego zadania. A w ostatecznych chwilach, starając się o uratowanie życia
w arktycznej pustyni, uciekli się prawdopodobnie do ludożerstwa.
Gdy John Rae odkrył i ujawnił te mało chwalebne szczegóły postępowania
angielskich dżentelmenów w kanadyjskiej Arktyce - opinia publiczna zwróciła
się nie tyle przeciwko ludziom winnym katastrofy wyprawy Franklina, co
przeciwko człowiekowi, który jej tajemnicę wyjaśnił.
Jednego tylko John Rae nigdy się w życiu nie nauczył - dbać o własny
interes i własną karierę. W Kompanii Zatoki Hudsona awansował i był
doceniany, ale popularna wizja historii wielkich odkryć geograficznych ziemi
kanadyjskiej jakoś nie może przekonać się i docenić wkładu skromnego,
cichego lekarza z Orkad w rozwój wiedzy o Kanadzie. Za wyjaśnienie losów
Franklina i jego ludzi John Rae otrzymał zadeklarowaną przez parlament nagrodę
10 tysięcy funtów, ale wiele olbrzymich zasług Rae'a dla geografii i
topografii Kanady przypisują sobie dzisiaj inni.
W 1856 roku, po niemal 35 latach służby, John Rae przyjął całkiem hojną
emeryturę Hudson's Bay Company i na jakiś czas osiadł w ontaryjskim Hamilton.
Nawet tutaj, w już „ucywilizowanych” okolicach pozostało w wielkim
odkrywcy coś z przekornego i - jak mówili zawistni - zdziczałego mieszkańca
dalekiej północy. Podobno któregoś razu, zaproszony na kolację do Toronto,
pokonał dystans 60 kilometrów... na piechotę.
Wreszcie jednak odjechał do swej rodzinnej Anglii, gdzie ożenił się i osiadł
w Londynie. Wrócił jeszcze raz do Kanady, gdy potrzebowano znawcy tych ziem,
by wytyczyć szlak transkontynentalnej linii telegraficznej. Niemniej, nie został
w Kanadzie - w Londynie odgrywał rolę eksperta w zakresie Arktyki, pisał i
publikował naukowe rozprawy z tej dziedziny, brał udział w pracach Królewskiego
Towarzystwa. Zmarł w wieku 80 lat i pochowany został na rodzinnych Orkadach -
za oceanem od Kanady, której tak wielkie połacie odkrył i przemierzył na
piechotę.
Jacek Kozak