Serwisy

Rozmaitości

Nieco na uboczu

Jacek Kozak
Wszystko zaczęło się od tego, że niemieccy osadnicy na terytorium amerykańskiej kolonii Pennsylwania nie chcieli w połowie XVIII wieku płacić podatków. Uznali, że władza za dużo sobie pozwala, nakładając coraz to nowe ciężary podatkowe na pionierów zagospodarowujących nowy lad. Obrażeni, wyemigrowali z dobrze już urządzonej kolonii na północ, w niemal bezludne okolice dzisiejszej zatoki Fundy. Wzniesiona przez nich wówczas osada to niemal stutysięczne dzisiaj miasto Moncton, zwane popularnie samym środkiem kanadyjskich prowincji nad-atlantyckich.
Po osadnikach z Pennsylwanii na tereny dzisiejszej prowincji Nowy Brunszwik przybyli wygnani z innych okolic Akadianie, czyli potomkowie pierwszych francuskich osadników Kanady. Ci też szukali spokoju i izolacji od rosnącej w siłe i liczebność ludności pochodzenia angielskiego. Losy Akadii zasługują na całkiem osobne omówienie; wspomnijmy tu tylko, że Moncton w Nowym Brunszwiku to dzisiaj główny ośrodek francuskojęzycznej Kanady poza granicami sztandarowej dla kanadyjskich frankofonów prowincji Quebec.

Różnica zaś miedzy Quebekiem a Akadią jest taka, że jakoś mniej w tej ostatniej animozji językowych, sporów i demagogicznych manifestów, dzielących kanadyjska mieszankę ludów i kultur wzdłuż granic językowych.
Moncton, jak i cała prowincja Nowy Brunszwik, a właściwie wszystkie nad-atlantyckie prowincje Kanady, zdaje się leżeć nieco na uboczu spraw, jakby nie zauważane z wielkich metropolii kraju, Toronto i Montrealu, czy nawet z jego stolicy, Ottawy. Z rożnym skutkiem.
Był w dziejach miasta czas, w XIX wieku, gdy Moncton szczyciło się wielkomiejskim niemal gwarem, ruchem, aktywnością gospodarczą. Wraz z rozwojem kanadyjskich kolei Moncton urosło do rangi głównego węzła kolejowego prowincji nad-atlantyckich, oraz - obok Halifaksu w Nowej Szkocji - głównego ośrodka kanadyjskiego budownictwa okrętowego. Potem, po II wojnie światowej, stocznie Moncton i Halifaksu zaczęły stopniowo odgrywać coraz mniejszą rolę. Wreszcie, wraz z rozwojem transportu drogowego i lotniczego, Moncton począł podupadać także i jako centrum nad-atlantyckiego kolejnictwa. Na miasto przyszły niedobre czasy, a niemal całkowitym wyludnieniem zagroziła Moncton nowa moda mieszkania w domkach podmiejskich i robienia wszelkich zakupów w olbrzymich ośrodkach handlowych, także wznoszonych zwykle na przedmieściach. Centrum Moncton, jak i wielu innych mniejszych miast kontynentu amerykańskiego, zaczęło dosłownie zamierać.
Dopiero pod koniec 1983 roku nowe władze miasta, korzystając z zaplanowanych na następny rok dwu wizyt dostojnych gości, papieża Jana Pawła II i brytyjskiej królowej Elżbiety II, zdołały uruchomić realizację wielomilionowego projektu pod nazwą Renesans Moncton. Za ponad 11 milionów dolarów przystąpiono do renowacji i modernizacji śródmieścia. Zainteresowanie właścicieli drobnych sklepów i zakładów usługowych wzrosło, ludzie raz jeszcze przekonali się do mieszkania w mieście, a nie obok miasta, i dzisiaj Moncton może przyciągać turystów nie tylko zbiorami (skądinąd niesłychanie ciekawymi) muzeum historii i kultury Akadii, ale i nowoczesnym, atrakcyjnym wystrojem śródmieścia.
Największe wrażenie na przybywających i tak robią jednak spektakularne pływy morskie zatoki Fundy - podobno największe na świecie. Co za frajda uciekać z aparatem przy oku przed nadchodzącą gigantyczną falą, która grozi zalaniem po czubek głowy, lub obserwować wodospad u ujścia rzeki Petitcodiac, w którym zależnie od pory dnia woda spada albo do morza, albo wręcz odwrotnie - z powrotem do rzeki, w głąb lądu.
Kto jest nieco mniej odważny, ten może oglądać to samo zjawisko z „bezpiecznej” odległości - z pociągu. W pobliżu Moncton, miedzy dwoma maleńkimi osadami Salem i Hillsborough kursuje niezwykły pociąg niezależnej od VIA Rail linii kolejowej Salem and Hillsborough Railroad. Antyczna parowa lokomotywa ciągnie kilka równie archaicznych otwartych gondoli pasażerskich po krótkim (w skali kanadyjskiej) torze ułożonym wzdłuż brzegów rzeki Petitcodiac.
Cała wycieczka trwa zaledwie godzinę (w obie strony) i jest niezwykle romantyczna - jeśli jesteś, Czytelniku, w odpowiednim nastroju i towarzystwie - lub pouczająca. Wystarczy odwrócić się od rzeki, by stwierdzić, że pociąg pokonuje słonowodne bagna, z których pierwsi osadnicy akadyjscy zbierali niezbędne wówczas siano na paszę dla zwierząt. To pozwoliło im przeżyć i w końcu zagospodarować te ziemie. Wyobraźnia pozwala zrozumieć, jak ciężka musiała to być praca.
Gdy realizacja programu Renesans Moncton dobiegła końca, miastu przybył jeszcze ośrodek sztuki z salą koncertowa na niemal półtora tysiąca miejsc i wspaniale zaprojektowany śródmiejski park z kompleksem basenów, kanałów i innych wodnych atrakcji wycenionym na prawie 4 i pół miliona dolarów. Raz jeszcze Moncton naprawdę stało się centrum regionu nad-atlantyckiej Kanady.

2 comments to Nieco na uboczu