Emily Carr Jedna z najbardziej
utalentowanych artystek w kanadyjskiej historii, Emily Carr, nazywana
przez rodzinę i przyjaciół Millie, urodziła się w stolicy Brytyjskiej
Kolumbii, Victorii 13 grudnia 1871 roku jako najmłodsze dziecko pośród
pięciu córek i syna w zamożnej rodzinie angielskich emigrantów: Emily
z domu Saunders i Richarda Carr. Któregoś dnia roku 1898
znajomy misjonarz zaproponował jej podróż na zachodnie wybrzeże wyspy
Vancouver do indian Nootka, żyjących w rezerwacie Ucluelet. Podróż ta
wywarła ogromne wrażenie na Emily, co znalazło odbicie w jej obrazach.
Głównym tematem stali się teraz indianie a właściwie ich świat. Między
artystką a mieszkańcami rezerwatu nawiązała się serdeczna przyjaźń,
która przetrwała do końca życia Emily. Indianie nazywali ją "Klee
Wyck": Uśmiechnięta. Emily wraca do Victorii. Przez jakiś czas pracuje jako rysownik dla tygodnika The Week, potem przenosi się do Vancouver, gdzie daje lekcje rysunków, żeby zarobić na życie i na wypady do indiańskich rezerwatów w północnej British Columbia, gdzie pasjami maluje indiańskie chaty, łodzie, pejzaże i nade wszystko totemy, które tym sposobem chciała niejako zewidencjonować i utrwalić je, zanim zniszczeją. W 1910 roku wyjeżdża do
Paryża ze swoją starszą siostrą Alicją i zaczyna studia na Akademii
Colarossi. Mieszka niedaleko takich sław jak Pablo Picasso, Georges
Braque, czy Henri Matisse. Ociera się o wielką sztukę, chłonie
atmosferę artystycznego paryskiego światka, co nie pozostaje bez wpływu
na nią samą i jej malarstwo. Niestety, już po miesiącu stan jej
zdrowia bardzo się pogorszył, przerywa studia, a lekarz zaleca jej
unikania wielkich miast. Trafia na trzy miesiące do szpitala. Potem podróżuje
z siostrą do Szwecji a wiosną wraca znów do Francji, ale już nie do
Paryża. Ze znanym angielskim malarzem, Harrym Gibb'em wędruje po małych
miasteczkach i osadach francuskich, zauroczona sielankowością krajobrazów,
maluje pejzaże. W listopadzie 1911 roku wraca do Victorii. W Vancouver
wystawia swoje francuskie prace, które okazują się być zbyt dalekie od
pokutującego wciąż w Kanadzie realizmu, są nazbyt nowoczesne, nie
znajdują więc uznania. W 1927 roku Eric Brown,
dyrektor kanadyjskiej Galerii Narodowej w Ottawie zaprasza ją do
uczestniczenia w wystawie sztuki zachodniego wybrzeża "Exhibition of
Canadian West Coast Art - Native and Modern.", i tu następuje nagły
zwrot w karierze artystycznej Emily Carr. Jej prace (26 obrazów, kilimy i
ceramika) znalazły się pośród prac uznanych już wówczas artystów z
tzw. Grupy Siedmiu. Właściwie od tej pory nie miała już żadnych
trudności z wystawami swoich prac. Wystawia je w wielu miastach
kanadyjskich, a także w Seattle i w Waszyngtonie. Jej prace zostają włączone
do wystawy Group of Seven w Toronto. Z
nową też pasją zabiera się do malowania. Ogromny wpływ na jej sztukę
wywarło malarstwo Lawrena Stewarta Harrisa, jednego z Group of Seven.
Odnalazła w nim to, czego brakowało jej obrazom - ducha. Tematem jej
malarstwa stały się drzewa.
Czuła się samotna, a
jednocześnie stroniła od ludzi, uważając, że nie ma w nich otwarcia i
szczerości. "Jestem na końcu korytarza, gdzie nikt nigdy nie przychodzi i nic się nigdy nie dzieje", napisała do przyjaciela, Ira Dilwortha na trzy dni przed śmiercią. Dziś malarstwo Emily Carr jest inspiracją dla wielu artystów. Podziwiana jest nie tylko za swoją pracę artystyczną, czy książki, które napisała, ale też za upór, hart ducha i nade wszystko za ogromną miłość do natury i do rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i ich kultury. Bez tego nie byłoby jej sztuki... |