Emily Carr
1871 - 1945

Jedna z najbardziej utalentowanych artystek w kanadyjskiej historii, Emily Carr, nazywana przez rodzinę i przyjaciół Millie, urodziła się w stolicy Brytyjskiej Kolumbii, Victorii 13 grudnia 1871 roku jako najmłodsze dziecko pośród pięciu córek i syna w zamożnej rodzinie angielskich emigrantów: Emily z domu Saunders i Richarda Carr.
Zdolności artystyczne objawiły się u niej bardzo wcześnie. Niemal do legendy przeszła historyjka o tym jak 8 letnia Emily przyglądając się psu, złapała kawałek spalonego drewna z kominka i na papierowej torbie  narysowała jego portrecik. Kiedy zobaczył to ojciec, którego była pupilką, natychmiast kupił farby i pędzle i posłał ją na lekcje rysunku i malarstwa.
Niestety, okrutny los pozbawił dzieci najpierw matki, kiedy Emily miała zaledwie 15 lat, a w dwa lata później i ojca. Od tej chwili majątkiem rodzinnym dysponował egzekutor wraz z najstarszą siostrą, Edith.
Emily przekonała ich, żeby sfinansowali jej studia malarskie w San Francisco, na co początkowo się zgodzili, ale po dwóch latach, ze względu na wysokie koszta, Emily musiała przerwać studia i wrócić do domu.
W stodole, na strychu zorganizowała sobie studio i zaczęła zarabiać na życie ucząc miejscowe dzieci rysunku.

Któregoś dnia roku 1898 znajomy misjonarz zaproponował jej podróż na zachodnie wybrzeże wyspy Vancouver do indian Nootka, żyjących w rezerwacie Ucluelet. Podróż ta wywarła ogromne wrażenie na Emily, co znalazło odbicie w jej obrazach. Głównym tematem stali się teraz indianie a właściwie ich świat. Między artystką a mieszkańcami rezerwatu nawiązała się serdeczna przyjaźń, która przetrwała do końca życia Emily. Indianie nazywali ją "Klee Wyck": Uśmiechnięta.
Malarstwo stało się dla Emily taką pasją, że postanowiła poświęcić się temu bez reszty. Dla sztuki zrezygnowała z założenia rodziny.
Żeby doskonalić swój malarski warsztat w 1900 roku postanawia wyjechać do Europy, gdzie rozpoczyna studia  na Westminster School of Art w Londynie. Ale londyńska szkoła nie spełnia jej oczekiwań. Jest zbyt konserwatywna, zamknięta na nowe trendy. Uczy głównie malowania akwarelą.

Emily wraca do Victorii. Przez jakiś czas pracuje jako rysownik dla tygodnika The Week, potem przenosi się do Vancouver, gdzie daje lekcje rysunków, żeby zarobić na życie i na wypady do indiańskich rezerwatów w północnej British Columbia, gdzie pasjami maluje indiańskie chaty, łodzie, pejzaże i nade wszystko totemy, które tym sposobem chciała niejako zewidencjonować i utrwalić je, zanim zniszczeją.

W 1910 roku wyjeżdża do Paryża ze swoją starszą siostrą Alicją i zaczyna studia na Akademii Colarossi. Mieszka niedaleko takich sław jak Pablo Picasso, Georges Braque, czy Henri Matisse. Ociera się o wielką sztukę, chłonie atmosferę artystycznego paryskiego światka, co nie pozostaje bez wpływu na nią samą i jej malarstwo. Niestety, już po miesiącu stan jej zdrowia bardzo się pogorszył, przerywa studia, a lekarz zaleca jej unikania wielkich miast. Trafia na trzy miesiące do szpitala. Potem podróżuje z siostrą do Szwecji a wiosną wraca znów do Francji, ale już nie do Paryża. Ze znanym angielskim malarzem, Harrym Gibb'em wędruje po małych miasteczkach i osadach francuskich, zauroczona sielankowością krajobrazów, maluje pejzaże. W listopadzie 1911 roku wraca do Victorii. W Vancouver wystawia swoje francuskie prace, które okazują się być zbyt dalekie od pokutującego wciąż w Kanadzie realizmu, są nazbyt nowoczesne, nie znajdują więc uznania.
Rok później znowu wybiera się do Indian, tym razem jest to aż 6 tygodniowa podróż. Owocem tej podróży jest ok. 200 obrazów olejnych i akwarel. Wspaniała kolekcja malowanych totemów, która jednak nie zainteresowała nikogo, a rzeczoznawca rządowy uznał, że prace są zbyt "artystyczne".
Zniechęcona niepowodzeniem Emily w 1913 roku buduje w Victorii czteromieszkaniowy dom, w którym trzy wynajmuje a w jednym zamieszkuje sama, hodując rasowe psy, wyrabiając ceramikę i kilimy o indiańskich motywach. Na 15 lat zaprzestaje malowania. Zaczyna natomiast pisać, głównie wspomnienia. W ten sposób powstały takie książki jak: "Klee Wyck"
, "The Book of Small", "House of All Sorts", "Hundreds and Thousands", "Growing Pains", "The Heart of a Peacock", "Pause: a sketchbook", z których większa część zostaje wydana już po śmierci malarki.

W 1927 roku Eric Brown, dyrektor kanadyjskiej Galerii Narodowej w Ottawie zaprasza ją do uczestniczenia w wystawie sztuki zachodniego wybrzeża "Exhibition of Canadian West Coast Art - Native and Modern.", i tu następuje nagły zwrot w karierze artystycznej Emily Carr. Jej prace (26 obrazów, kilimy i ceramika) znalazły się pośród prac uznanych już wówczas artystów z tzw. Grupy Siedmiu. Właściwie od tej pory nie miała już żadnych trudności z wystawami swoich prac. Wystawia je w wielu miastach kanadyjskich, a także w Seattle i w Waszyngtonie. Jej prace zostają włączone do wystawy Group of Seven w Toronto. Z nową też pasją zabiera się do malowania. Ogromny wpływ na jej sztukę wywarło malarstwo Lawrena Stewarta Harrisa, jednego z Group of Seven. Odnalazła w nim to, czego brakowało jej obrazom - ducha. Tematem jej malarstwa stały się drzewa.
Sprzedała dom i zamieszkała w przyczepie campingowej, którą przeciągała z miejsca na miejsce po różnych lasach.


W roku 1935 namalowala swój najslynniejszy obraz:
"Scorned as Timber, Beloved of the Sky"

Czuła się samotna, a jednocześnie stroniła od ludzi, uważając, że nie ma w nich otwarcia i szczerości.
Swoją przyczepę przeciągnęła na plażę, żeby malować morze. Niestety, silny atak serca zmusił ją w 1937 roku do powrotu do cywilizacji.
Wiosną 1939 roku przeżywa następny atak serca. Jest coraz słabsza, ale nadal maluje. Po prawie 11 latach przerwy znowu zaczyna malować totemy.
Nadchodzi luty 1945, kiedy to Emily próbuje przygotować swoje obrazy na mającą sie odbyć w maju wystawę w Vancouver, na której ma również zostać uhonorowana doktoratem University of British Columbia. Kompletnie wyczerpana 24 lutego zostaje przewieziona do domu opieki, gdzie umiera 2 marca.

"Jestem na końcu korytarza, gdzie nikt nigdy nie przychodzi i nic się nigdy nie dzieje", napisała do przyjaciela, Ira Dilwortha na trzy dni przed śmiercią.

Dziś malarstwo Emily Carr jest inspiracją dla wielu artystów. Podziwiana jest nie tylko za swoją pracę artystyczną, czy książki, które napisała, ale też za upór, hart ducha i nade wszystko za ogromną miłość do natury i do rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i ich kultury. Bez tego nie byłoby jej sztuki...