Na wschód od Montrealu, za rzeką św.
Wawrzyńca, rozciąga się region powoli
wstępujący na zbocza łańcucha niewysokich już tu gór - końcówki
Appallachów, tego górskiego "kręgosłupa" wschodniej strony
kontynentu północnoamerykańskiego. W odróżnieniu od płaskich jak stół
bezpośrednich okolic Montrealu, tutaj turysta znajduje coraz wyraźniejszy
kolaż wąskich dolinek, krętych dróg i bystrych strumieni.Coraz mniej tu
linii prostych w krajobrazie, coraz mniej ostrych krawędzi. To łagodna,
ale urozmaicona sceneria prastarych gór, których szczyty starł nieco czas.
Jesteśmy w regionie Eastern Townships - najbardziej "angielskiej"
części Quebeku, zasiedlonej pod koniec XVIII wieku przez Lojalistów,
czyli angielskich protestantów, którzy nie poparli wojny o niepodległość
trzynastu amerykańskich kolonii i za karę musieli opuścić ich teren po
zwycięstwie idei Stanów Zjednoczonych. W Eastern Townships dominują
angielskie nazwy miejscowości, osad, rzek, gór i lasów. Można tu znaleźć
Bolton, Sutton, Brome czy Dunham, Bedford, Brigham, Acton Vale i Waterloo (chociaż
czasami i przedziwne językowe mieszanki, jak na przykład St-Paul-d'Abbotsford).
A wśród nich - wioskę o nazwie Knowlton.
Dzieje osady są typowe dla tego regionu. W latach trzydziestych XIX wieku
niejaki Paul Holland Knowlton zbudował tu młyn, kuźnię i sklep, by
zapewnić tego rodzaju usługi przybyłym z terenu stanu Vermont imigrantom,
osiadłym na sąsiadujących farmach. Szybko Knowlton wyrosło na sporą wieś,
dumną z kościołów, zamożnej lokalnej burżuazji, oraz biblioteki -
jednej z najstarszych publicznych bibliotek w Quebeku.
Niemniej, Knowlton nie stało się po prostu jeszcze jedną rozwiniętą
osadą Eastern Townships. Pod koniec XIX wieku w Montrealu wśród
najbogatszych i najbardziej wpływowych biznesmenów quebeckiej metropolii
zapanowała moda na Knowlton. Przed stu laty wybrać się z Montrealu do
Knowlton to spędzić cały dzień w podroży pociągiem i końmi. A jednak
wielu montrealskich potentatów zdecydowało się wznieść tu swe letnie
rezydencje.
Po południowej stronie jeziora Brome powstały wspaniale, wielkie domy w
stylu wiktoriańskim, starannie schowane w lesie, by zapewnić swym właścicielom maksimum
izolacji od ludzi. Nad Knowlton rozciągnęła się mistyczna aura
schronienia wielkiego świata montrealskiej finansjery. Przez cedrowe żywopłoty
zerknąć można było na elegancki świat wytwornej architektury, wypielęgnowanych
trawników i podjazdów, luksusowych stajni, w których przygotowywano do
porannej przejażdżki szlachetnej krwi konie. Wybrali sobie Knowlton na
miejsce letniej ucieczki przed montrealskim harmidrem John Basset i Ian
Sinclair, prezesi Imperial Tobacco, Montreal Trust, Canada Cement Lefarge,
Canadian Imperial Bank of Commerce, Canadian Pacific Railway, Canadian
National Railway....
Knowlton otoczone zostało pierścieniem największego w kraju bogactwa, ale
wioska pozostała osadą zwykłych ludzi, ciężko pracujących na życie
kupców i rolników z trudem wydzierających plony nie najlepszej w tym
rejonie, kamienistej ziemi. W Knowlton pojawiło się kilka sklepów, ale
bardzo zwyczajnych, był bank i poczta, były trzy restauracje i puby. Ale
ludzie nadal uśmiechali się do siebie spotykając się na stopniach banku.
W wielu sklepach klienta witano po imieniu, jak wypada zwracać się do
starego znajomego.
W ostatnich jednak latach Knowlton przeżyło gwałtowną transformacje.
Stara najbogatsza burżuazja nie wtrącała się do życia wsi, bowiem była
zainteresowana przede wszystkim skryciem się na odludziu i odpoczynkiem od
codziennych kontaktów z tłumem współmieszkańców. Napływający obecnie
do Knowlton inwestorzy zmieniają senna wioskę w błyszczące,
reklamiarskie „miasteczko w stylu wiktoriańskim”. W centrum
Knowlton kłuje w oczy firmowy butik Ralpha Laurena, sprzedający eleganckie
koszulki do gry w polo. Fasady starych domów pokryto warstwą błyszczącej
świeżej farby w jaskrawych kolorach. Nad brzegiem jeziora wyrosło osiedle
kondominiów.
Do Knowlton wprowadziła się firma projektantów galanterii Seversa, a za
nią kolejne, zainteresowane antycznym (chociaż niekoniecznie autentycznym)
„wiktoriańskim” przybraniem dla swej działalności. Przecież
od biznesowego centrum prowincji w Montrealu dzieli Knowlton tylko godzina
jazdy samochodem po doskonalej autostradzie, co w dobie telefonów, faksów
i komputerowych sieci nie jest żadnym utrudnieniem w prowadzeniu biznesu.
Angielski wiktorianizm stał się w niektórych kręgach francuskojęzycznego
Quebeku zjawiskiem bardzo modnym. Olbrzymia większość turystów przybywających
do Knowlton to frankofoni, spragnieni zakupów angielskich czy amerykańskich
towarów.
„Nie czuje się już dobrze w mojej wiosce” - mówi Diane
Croghan, która urodziła się tu przed ok. 40 laty. - „To fajne
dla turystów i sama bym do takiego miasteczka wstąpiła, gdyby było mi po
drodze gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Ale nie chcę w czymś takim mieszkać”.
Kiedyś, była to - mimo wielkopańskich rezydencji nad jeziorem - wieś
należąca do okolicznych farmerów. Dzisiaj w miejsce sklepów, gdzie
robili zakupy, powstają butiki z towarami za drogimi na ich kieszeń. Wielu
z tych, których rodziny mieszkały w okolicy od kilku pokoleń, odnosi
dzisiaj wrażenie, że odebrano im ich miejsce na ziemi.
Jacek Kozak |