![]() |
Witold
Gombrowicz |
![]() |
Gdy
rozpoczynałam cykl Polacy Światu, założyłam, że każda osoba, o której
będę pisała, spełnić musi trzy warunki |
||
Pochodził z Ziemi Opatowskiej, urodził się w Małoszycach, w roku 1904, gdzie do dziś stoi rodzinny dworek, a w nim niewielka ilość pamiątek po pisarzu. Gdy J. Siedlecka zbierała materiały do książki "Jaśnie panicz", monograficznej opowieści o Gombrowiczu i pojechała do Małoszyc, to za rozmówców wybierała ludzi, którzy nie tylko znali pisarza dzieckiem, ale także koligacje rodzinne Gombrowiczów i Kotkowskich, czyli familiantów po kądzieli. Zresztą w okolicach Opatowa zachowało się po Kotkowskich i Gombrowiczach wiele pamiątek - kościół w Bodzęchowie ufundowany przez Kotkowskich, groby rodzinne Gombrowiczów w Przybysławicach na cmentarzu parafialnym, brak tylko ulicy imienia Witolda w okolicznych miastach takich jak Ostrowiec, Opatów czy Sandomierz. Nie dałabym głowy, bo może już dziś ten brak został uzupełniony i ulice noszą nazwisko autora Ferdydurke, Ślubu i wielu innych utworów, którymi zachwycił się świat, a w Polsce należało wprowadzić je do kanonu lektury szkolnej po to, żeby nadrobić braki wiedzy o twórcach polskiego pochodzenia na obczyźnie. Żeby wiedzieć, w jaki sposób patrzył Gombrowicz na rody, z których się wywodził, należałoby zajrzeć do jego Dziennika, prześledzić sposób oceniania babek po mieczu i kądzieli i natychmiast się zauważy, że pogardzał światem koronek, monokli, bezużytecznych szpargałów, ale nigdy nie pogardzał wiedzą. I chociaż najpierw studiował prawo, a po wyjeździe do Paryża filozofię i ekonomię, to tak naprawdę studiował życie. Obserwacje, najczęściej kawiarniano - restauracyjne, okraszane bogato złośliwosciami i uszczypliwościami powodowały, że współcześni mu uznawali go za dziwaka i egocentryka. On jednak był bardzo analityczny w patrzeniu na świat i głęboko dociekał, ile w ludziach pozy, a ile autentyczności, co uznać za oryginalność, a co za odtwórczość, najłatwiejszą postawę życiową. Szczęśliwie nie zdołał wypaczyć raz przyjętej przez siebie filozofii i przeniósl ją na grunt literacki. Świat to podjął i uszanował. Swoiste, tylko gombrowiczowskie podejście do autentyzmu, stało się dziś wyróżnikiem o wymiarze ponadnarodowym. Otarł się Gombrowicz o wiele życiowych trudów, przeżył zahamowania i zwątpienia pisarskie, szczególnie dotkliwe wówczas, gdy grosz nie wypychał kieszeni i na każde podpisanie kontraktu należało cierpliwie czekać do następnego dnia, nieraz przez długie miesiące. Nigdy nie potrafił nawiązać kontaktów z zamkniętymi środowiskami skostniałej emigracji w krajach, gdzie przebywał, toteż żył w literackim i towarzyskim osamotnieniu. Sytuacja jego diametralnie się zmieniła, gdy książki zyskały rozgłos. Uzyskał roczne stypendium Fundacji Forda na pobyt w Berlinie Zachodnim, skąd następnie przeniosł się do Royaumont pod Paryżem, a później do Vence w okolicy Nicei. Tam zmarł w 1969 roku. Bodaj najciekawsze w jego utworach są spostrzeżenia ukierunkowane na bohatera - człowieka. Bohater - człowiek nigdy nie jest sobą, zniewolony spojrzeniami bliskich i obcych zmienia się obyczajowo, kulturowo i intelektualnie. Idąc tym śladem możemy zauważyć rozwój tak postrzeganej ludzkiej postaci. Bohater ulega modyfikacji także pod wpływem własnych myśli i wyobrażeń, pod wpływem zachcianek i konieczności i wreszcie wraz z upływem czasu. Zdolność życiową jednostki widział Gombrowicz w chęciach i umiejętnościach burzenia skostniałych i zastanych form. Ile takiej wewnętrznej siły w człowieku drzemie, tak bardzo jest on ludzki. Przyznam, że gombrowiczowska teoria człowieka bardzo mi odpowiada, a to dlatego, że oryginalność i niekonwencjonalność bohaterów jego utworów nobilituje ich do niepowtarzalności. Są sami w sobie i dla siebie.
Bo
i fabryka
papieru i tektury w Dołach Biskupich nosząca nazwę Witulin, na pamiątke
urodzin Witolda i leśniczówka, gdzie brat udzielił mu gościny, a sam liczył
okoliczne wysokie drzewa itd. |