Gabriel Narutowicz |
Przed
ludzkością zawsze piętrzyły się dziejowe wyzwania. Jednym z nich była i
jest
natychmiastowa konieczność znalezienia paliwa przyszłości. Zasoby węgla,
jeśli nawet starczą na czas jakiś, zalegają coraz głebsze pokłady Ziemi.
Ich wydobycie przestało być opłacalne, a paliwo po prostu "niemodne".
Ropa naftowa stała się paliwem strategicznym i te kraje, które własne
gospodarki od niej uzależniły, skazane są na liczne wstrząsy ekonomiczne i
tak wielkie wahania koniunktury, że coraz częściej słyszy się o palącej
potrzebie znalezienia
czegoś nowego, bezpiecznego, ekonomicznego no i na miarê nowego tysiąclecia.
Źródeł energii poszukiwano zawsze, jak historia długa i ciekawa, ale żadne
z poprzednich nie gwarantowało niewyczerpywalności. Obecnie każdy, kto
przyczyni się do znalezienia “paliwa przyszłości”, stanie się nie tylko
sławny, ale i bogaty. |
|
"Gabriel Narutowicz (17 III.1865-16 XII 1922)
1908-1920 profesor budownictwa wodnego przy Politechnice Związkowej,
1920-1922 minister robót publicznych, minister spraw zagranicznych,
pierwszy prezydent Rzeczypospolitej Polskiej,
od szwajcarskich i polskich przyjaciół i wielbicieli."
Karierę zawodową rozpoczął Narutowicz od projektowania trakcji kolejowych, aby nastêpnie zająć się wodociągami i kanalizacją. Szwajcaria nie posiada prawie wcale zasobów mineralnych, rozwój przemysłu wytyczany w każdym państwie możliwościami geologicznymi, napotykał na ograniczenia, ale kraj posiada rzeki górskie o dużym spadku, które nazywane “białym złotem” mogły dostarczać energię poszukiwaną w równym stopniu przez przemysłowców co i prywatnych użytkowników. Narutowicz zajął się więc szwajcarskim “białym złotem” i od roku 1895, od uzyskania obywatelstwa kariera jego potoczyła się gładko. Najpierw związał się z doskonale prosperującą firmą i biurem projektowym inż. K.L.H.Kursteina, aby po latach zostać jego prawą reką i wspólnikiem. W nowej ojczyźnie stał się Narutowicz wyrocznią niemal. Uchodził za eksperta, a każdy projekt jego autorstwa i realizacja tegoż były świadomym pokonywaniem trudnej drogi ujarzmiania przyrody z uwzględnieniem zasad ekologicznych (gdy tymczasem inne, lawinowo rozwijające się przemysły nie uwzględniały potrzeby ochrony środowiska ludzkiego).
Aby nie być gołosłowną, wymienię powszechnie wskazywane prace Narutowicza
- budowa elektrowni na rzece Urnasch pod St.Gallen, gdzie wykorzystano pięciokilometrowy
odcinek traktu wodnego z wodospadem o wysokości 90m. Pięć turbin
przekazanych do eksploatacji równo sto lat temu nie na długo wystarczyło. W
trzy lata później musiano moc elektrowni powiększyć, aby sprostać potrzebom
gęsto zaludnionego ośrodka. Każde nowe przedsięwzięcie zmuszało go do
poszukiwania odmiennych rozwiązań.
Na przykład elektrownia w Andelsbuch musiała
uwzględniać daleko zróżnicowany pobór mocy we dnie i w godzinach nocnych.
To tam właśnie powstały pojęcia - “elektrownia przepływowa” i
“elektrownia zbiornikowa”, które funkcjonują do dziś.
Elektrownia oddana
do użytku w 1908r. była prawdziwym powodem do dumy, nie tylko poprzez swą
nowoczesność, ale także i dlatego, że po raz pierwszy przekazywać zaczęto
nadwyżke energii na odległość, do państw sąsiednich, chociaż jeszcze
niedawno trzeba było sprowadzać ją do Szwajcarii. Olbrzymia wdzięczność
Szwajcarów wyraziła się w tym, że ofiarowali Narutowiczowi katedrę na
politechnice w Zurychu, której absolwentem nota bene był kiedyś. Ten jednak w
dziwnie opieszały sposób podchodził do jej objęcia. Spekulowano, że może
kwota, jaką zaproponowano Polakowi wraz z profesurą nie zadowalała go. Tak
naprawdę przyczyn należy dopatrywać się w sytuacji politycznej ówczesnej
Europy.
Chociaż Narutowicz dawno pożegnał się z ziemiami dzieciństwa i po niemiecku
mówił tak doskonale, nawet w dialekcie szwajcarskim, że tylko wyjątkowe ucho
potrafiło usłyszeć słowiańską podstawę, to jednak, gdy oczy świata zwrócono
na Polaków, naród bez jednolitego państwa, uśpiona polskość Narutowicza
odezwała się ze wzmożoną siłą. Wyczekiwał. Jego osiągnięcia szły w
parze z sukcesami wielu rodaków. (Maria Skłodowska, H. Sienkiewicz i wielu
wielu innych).
W tamtych latach uchodził Narutowicz za bezzwrotną kasę pożyczkową dla
rodaków w potrzebie. Miał szeroki gest, ale tylko wówczas, gdy widział słuszność
celu. Coraz cześciej proszony był o ekspertyzy. Nigdy ponoć nie widział
przeszkód. Dzięki niemu w latach 1906-8 powstała we Francji elektrownia
Fefrain, zasilająca prądem cały okręg Montbeliard, gdzie po raz pierwszy
zastosowano urządzenie zwane ”zamkiem wodnym”, dzięki któremu poradzono
sobie z przelewami wodnymi. Elektrownie jego projektow pracowały i pracują
nadal we Włoszech, Hiszpanii, ekspertyzami posłużyła się Finlandia, Turcja
zabiegała o projekty, a kraje na kontynencie amerykańskim wszczęły pierwsze
rozmowy na temat wykorzystania zasobu wodnego Ameryki. Na to już niestety
Narutowicz nie miał czasu, był przecież nie tylko inżynierem - projektantem,
ale czynnym zawodowo nauczycielem akademickim i chociaż sam niechętnie mowił
o własnej pracy pedagogicznej, to studenci go uwielbiali nazywając
pieszczotliwie ”Naruti”. Chwalili za precyzję wykładów, za talent i za głęboką
kulturę.
Do Polski Narutowicz powrócił w 1920r. po tym jak pełną parą pracowało jego największe inżynierskie przedsięwzięcie - elektrownia na rzece Aar w poblizu Berna. Bliskie mu były polskie ziemie, przewędrował przez Galicję z zamiarem stworzenia sieci polskich elektrowni wodnych dla nowego państwa.
Nie
o wszystkich pomysłach, projektach i zamiarach da się napisać w skromnych
rozmiarów felietoniku miesięcznym, ale chcę Państwa przekonać, że człowiek
ten, któremu Szwajcaria dawała do dyspozycji miliony, w Polsce nie mogł
doprosić się o tysiące. Mimo że przedsięwzięcia, na które chciał je
przeznaczyć, należały do rzędu najsłuszniejszych. Jako minister robót
publicznych wydał decyzje i dziś zdumiewające trafnościa. To za jego kadencji
odbudowano 270 tys. budynków, w tym 2547 szkół, ponad 300 mostów, naprawiono
i wybudowano większość polskich dróg itd.
To Narutowiczowi wysłanemu w 1922r. na międzynarodową konferencję do Genui
zawdzięczamy sukces polskiej delegacji. Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy
Polski w dwudziestoleciu międzywojennym, gdyby pozostał na stanowisku
prezydenta pełną kadencję.
Może...i w tym momencie pozostawiam pole do przemyśleń ciekawskim, którzy
zechcą pochylić się nad kartami polskiej historii losami ludzkimi pisanej.
16 grudnia 1922 na otwarciu wystawy dzieł sztuki w warszawskiej Zachęcie Gabriel Narutowicz został zastrzelony przez fanatyka - Eligiusza Niewiadomskiego.