|
W
pochmurne dżdżyste dni jesienne, a do nich w kalendarzu niedaleko, lubimy
zaszyć się pod ciepłą kołdra i marzyć o odległych krainach, może o
tych, których jeszcze nie ma na mapach świata, a może błądzimy tam
właśnie, gdzie przed nami mieli szczęście wędrować pionierzy
turystyki polskiego pochodzenia. Wydawać by się mogło, że dziś już nie jest
to możliwe, że wiemy i znamy Ziemię planetę ludzi od zewnątrz i od
podszewki, lecz nie, ona nadal skrzętnie ukrywa
własne tajemnice i
trzeba mieć wiele szczęścia i jeszcze wiecej hartu ducha, aby na coś
rewelacyjnego trafić. A jeszcze nie tak dawno, bo kilkadziesiąt lat temu
wstecz, mapy posiadały białe, puste plamy, miejsca czekające na
badaczy, odkrywców, mężczyzn silnych i niezłomnych w trudach, którzy bez obaw podejmowali samotne
wedrówki w nieznane. Dziś o
Polakach - odkrywcach, geodecie i kartografie, którzy weszli do historii
Kanady w ubiegłym stuleciu. Czas sprzyjał im, bowiem kolonie angielskie w
Ameryce Północnej przez długi czas nie miały dokładnych map, nikt także
nie dokonywał szczegółowych pomiarów terenów zajmowanych przez
rdzenną ludność Kanady i nikt nie silił się na opracowania
topograficzne. W
XIX wieku kartografia jako dyscyplina naukowa stała sie bez przesady
specjalnościa polską. Nie mieliśmy własnego państwa, toteż oddawaliśmy
usługi innym. Namawiam gorąco do sięgnięcia do historii kontynentu
amerykańskiego, natrafić można na taką kartę,
gdzie opisywane jest doniosle wydarzenie - przeprowadzenie
na niespotykaną skalę przez wladze angielskie rozległych pomiarów
ziemskich. Anglicy mogli domniemywać, iż prace wiązać się będą z
koniecznością wyłożenia znacznych sum, z zatrudnieniem najodpowiedzialniejszych i
najsmielszych. Gdzie ich bylo szukać, ano w wojsku
bowiem właśnie wojsko angielskie, w slużbie krolewskiej pozostajace, przygarnęło wielu naszych rodaków wszechstronnie
wykształconych na europejskich uczelniach wojskowych i politechnicznych.
Oni
to otrzymali zlecenie
przedreptania krok za krokiem
kontynentu i opisania zastanej
rzeczywistości.
Za pierwszego, zaslużonego w tej pracy uznaje
się Karola Błaszkiewicza. On jeden jedyny posiadal odpowiednie
przygotowanie. Chorąży Karol Błaszkiewicz młody i zapalony, 22 letni Polak
mianowany zostal kierownikiem akcji pomiarowej. Wykazał się nadzwyczajnymi
zdolnościami, pracowitością, pomysłowościa, a przede wszystkim
odpowiedzialnością godną wojskowego w slużbie jego królewskiej mości.
Olbrzymie przestrzenie dziewiczych terenów od Rhode Island do Nowej
Funlandii objęte zostaly mapą, którą własnorecznie wykonał. Przy tej okazji
dowiódł, jak wielkie zdolnosci plastyczne posiada. Autor wzmianki w
wydanym Magazynie Historii Ameryki, w jego części z roku 1843r.
omawiając dzialaność Błaszkiewicza pisal, ze mapy autorstwa
Polskiego kartografa uderzają dokladnoscia i pięknoscia rysunku. W
sto dwadziescia lat później Encyklopedia Słowiańska powtórzyla pochwały,
pisząc - wykonał serię map budzących podziw swą dokladnoscia i pieknem
rysunku po dziś dzień.
W
podobmy sposób do historii Kanady dostał się Józef Obalski urodzony we
Francji w 1852r - zmarły w Kanadzie w Montrealu w 1915r. Po studiach
geodezyjnych, które odbył we
Francji, marzeniami wiedziony
ruszył w nieznane. Owym
nieznanym była Kanada, prowincja Quebec. Ludzie, z którymi zetknął go
los,
szybko zorientowali się, jakimi zasobami intelektualnymi dysponuje. Zauważono jego zdyscyplinowanie i
doświadczenie, doceniono, a czyniąc go zarządcą kopalń prowincji, złożono
hołd jemu jako człowiekowi i badaczowi. Awansował, a wraz z awansami przybywało
pracy. Tej nie przestraszał się. W 1904 r. z ramienia Departamentu
Górnictwa
i Geodezji sprawdzał odkrycie McKenziego i dzięki niemu powołano Chibougaman
Mining Co. w Montrealu. Zaproponowano mu profesurę w Laval Uniwersity -
uczelni, którą my z Europy odbieramy jako politechnikę. Przez czas jakiś
piastował stanowisko Canadian Mining Institute. Prace jego z dziedziny
geodezji, kopalnictwa minerologii i topografii spotkać można i dziś w każdej bibliotece prowadzącej te specjalistyczne
działy. Władze prowincji za zasługi Obalskiego nadały jednej z osad nazwę
Obalsky County, a jednemu z jezior na północy prowincji, temu, które pod
względem topograficznym tak pięknie i fachowo opisał - Obalski Lake. Więc,
gdy kiedyś na drogach kanadyjskich będąc, zauważycie Państwo polski akcent w
nazwie, uwierzcie, że od marzeń do sławy droga znów nie tak bardzo
daleka.
|