Stanisław Wojciech
Rogalski |
Nie ma chyba na świecie czlowieka, który nie marzyłby o poszybowaniu w przestworzach niczym ptaki lub mityczny Ikar. Wielu, nie widząc realnej szansy pokonania trudności, rozpoczynało przygodę od modelowania, konstruowania latajacych cacek. Z nich to rekrutowali sie późniejsi, swiatowej sławy konstruktorzy samolotów i wszelkich pojazdów latających, oni decydowali się na ryzyko walki z powietrzem, przestrzenią, czasem i własnym strachem. O nich, o tych "mężczyznach wspaniałych takich" z opowieści o śmiałkach, pisało się i dyskutowało, dlatego też ja dziś Państwu poddaje pod dyskusję biografię jednego z tych, którzy służyli światu własną pomysłowością, niebywałą inteligencją inżynieryjną i przeogromną pracą. Stanislaw Wojciech Rogalski, z pochodzenia Polak, z urodzenia Morawianin, z wyboru Amerykanin, a z wykształcenia i marzeń - konstruktor samolotów. Jest taki obraz Brueghla zatytułowany "Upadek Ikara", gdzie pośród normalnie toczącego się życia, na styku morza, ziemi i powietrza wirują nad morską wodą trzy piórka, a z wody wystaje pięta marzyciela - Ikara. Nikt nie zauważył śmierci śmiałka, nikt nie zaprzestał codziennych czynności, tragedia dotknęła jedynie tego, który zauroczył się możliwością lotu, wzbił się zbyt wysoko i poniósł śmierć. Podobnie dzieje się z wieloma konstruktorami, którzy testują własne możliwości, wiedzę i marzenia siadając za sterami zaprojektowanego samolotu. Rogalski uniknął śmierci jak ta wyżej wspomniana. Testowali jego samoloty inni, ci którzy bezgranicznie wierzyli w jego geniusz. Genialność przychodziła z latami i nabywanym doświadczeniem. Ale wróćmy do poczatku. W 1922 roku Rogalski ukończył Gimnazjum A. Mickiewicza w Warszawie i rozpoczął studia na wydziale mechanicznym Politechniki Warszawskiej. |
W dwa lata później zdecydował
się na zdobycie pierwszych szlifów w zakresie lotnictwa i wyjechał do
Bydgoszczy, aby tam, w Szkole Pilotów przejść przeszkolenie lotnicze. Otrzymał dyplom i
powrócił na politechnikę. Jego najbliższym kolegą z tamtych lat byl Stanisław
Wigura, z którym w Warsztatach Sekcji
Lotniczej Studentow Politechniki Warszawskiej zaprojektowali i zbudowali
samolot sportowy WR-1. W dwa lata później, do realizacji nowych
pomysłów konstruktorskich zawiązał wspólnie z J. Drzewieckim i S. Wigurą
spółkę konstruktorska, której nazwa RWD była niczym innym, jak tylko
pierwszymi literami nazwisk tych trzech, ale dała początek kilku typom
samolotów światowej sławy. Kolekcje owych sławnych polskich maszyn latających
rozpoczął RWD-1, dwumiejscowy, sportowy górnopłat. Czas pracował dla nich, a oni dla
sławy. W 1929 roku Rogalski kończy politechnikę, otrzymuje dyplom inżyniera mechanika, i nawet na kilka chwil
nie przestaje myśleć o nowych maszynach i wspaniałych mężczyznach, którzy
je poprowadzą na podniebne szlaki. Do współpracy wciągają J.
Wedrychowskiego i w roku 1933 tworzą Doświadczalne Warsztaty Lotnicze, w
których produkowane są samoloty RWD. Łącznie zbudowano 21 tego typu samolotów. Nie o wszystkich
można pisać w artykule nie przeznaczonym dla fachowców, ale o kilku bezspornie
należy wspomnieć, a mianowicie o RWD-5 bis, na którym Stanisław Skarżyński w roku 1933
dokonał przelotu nad
Atlantykiem,
o RWD-6, na którym Żwirko i Wigura odnieśli zwycięstwo na międzynarodowych
zawodach Challenge w 1932 roku, o RWD-8, o samolocie produkowanym masowo
dla potrzeb szkoleniowych. Statystyki donoszą, że wyprodukowano ich w
dwudziestoleciu miedzywojennym aż 570 sztuk. Nie mniej sławne i
poszukiwane okazały się RWD-9, na takim typie samolotu dwaj polscy lotnicy,
major Jerzy Bajan i Stanisław Płonczyński odnieśli kolejne zwycięstwo w roku 1934 na zawodach Challenge.
W polskich aeroklubach największą sympatią użytkowników cieszył się RWD-13, a jego
bezpośredni następca RWD-14 pierwszy ochrzczony imieniem CZAPLA, stał się samolotem
wywiadowczym podczas II wojny światowej.
Wojna pokrzyżowała zamierzenia tak wspaniale dobranej grupy
konstruktorskiej. Rogalski wraz z kadrą techniczną warsztatów przedostaje się do Rumunii, a potem do Francji. Wprawdzie nie lata, ale jest utrzymany
w randze rezerwowego pilota w lotnictwie polskim w Paryżu. Jednak największych lotniczych
wyczynów Polacy dokonali wiażąc się z lotnictwem
angielskim. Rogalski przeniesiony zostaje do Anglii, gdzie Anglicy oddali
mu duży dział własnego przemysłu lotniczego pod nadzór.
RWD-6 (W kabinie widoczny Franciszek Żwirko - 1932 r.) |
Zwyciezcy Challenge 1934 (na samolocie RWD-9) - piloci: |
W tym samym czasie
przyjaciel Rogalskiego i sprawdzony już współpracownik i współkonstruktor
- J. Wedrychowski przebywał w neutralnej Turcji, gdzie zorganizował od
podstaw wytwórnię samolotów. Gorączkowo potrzebował fachowców. Ściągnał
więc Rogalskiego do siebie. Turcja stworzyła obu Polakom wspaniałe warunki
pracy, oddała środki finansowe i tak doszło do powstania jednomiejscowego
samolotu akrobacyjnego THK-2, szybowca transportowego THK-1 oraz
dwusilnikowego samolotu THK-5. Z dala od wszystkich frontów II wojny światowej
prowadził swoją prywatną walkę o wiedzę. Udzielał się jako wykładowca na politechnice w Stambule i jako budowniczy i konstruktor
tuneli aerodynamicznych. Po skonczonej wojnie zdecydował sie na wyjazd do
Stanów Zjednoczonych. Z wykształceniem jakie posiadał, z doświadczeniem i
pomysłowością, której można mu było jedynie pozazdrościć, nie musiał długo
czekać na zatrudnienie. Już w następnym roku, tj. w 1949 otrzymuje stałą
posadę w Chase Aircraft Co Trenton, gdzie wykazał się w projektowaniu
zbiorowym dwusilnikowego samolotu transportowego C-123. Prace postępowały
szybko, a o Rogalskiego zaczęło się ubiegać kilka głośnych firm. W 1956
roku decyduje się powiązać własną myśl z firmą Grumman, w której
nadzorował wszystkie prace aerodynamiczne. Połączenie okazało się doskonałe. Rogalskiemu, jako wybitnemu znawcy
problemów aerodynamiki
zaproponowano katedrę w Princeton University, a od 1970 roku prowadzenie
wydawnictwa Grumman Aerodynamical Manual, które zasięgiem kolportażu
obejmowało także i Kanadę. Na rok przed odejściem na emeryturę zamarzył
zaprojektować coś małego, ale znaczącego dla ludności dotykającej stopą
jedynie Matkę Ziemię. Efektem był pojazd międzymiastowy, poruszający
się
po betonowym torze na poduszce powietrznej z prędkością 480 km/godzinę.
Nie potrafię Państwu powiedzieć, czy którekolwiek miasto na kontynencie
obu Ameryk podjęło się wcielenia w życie tego pomysłu i będzie mi bardzo,
ale to bardzo przyjemnie, jeśli ktoś, kto powyższe zagadnienie zna,
odezwie się za pośrednictwem naszej poczty elektronicznej i dopowie ten
fragment artykułu.
Do końca życia, to znaczy do 6 lutego 1976 roku Stanisław Wojciech
Rogalski znany w USA jako Stan Rogalski pozostawał doradcą technicznym
firmy Grumman. Pozostawił po sobie wiele wspomnień w pamięci tych, którzy
mieli prawdziwe szczęście zetknąć się z nim na jakiejkolwiek płaszczyźnie,
wyszkolił uczniów - wysokiej klasy konstruktorów, udzielił niezliczonej ilości
wywiadów, chociaż tego nie lubił, ale równie nie lubił
pozostawionych bez odpowiedzi pytań, całym swoim życiem udowodnił, że
marząc można zrobić tak bardzo dużo dla siebie i innych.