![]() |
![]() |
|
Ryszarda L. Pelc jest absolwentką
wydziału Filologii Polskiej, Uniwersytetu Wroclawskiego.. Dwukrotnie zdobyła "Golden Poet Award". "International who's who in Poetry" (1997 Cambridge, England) i "Who is who in Polish America" (Nowy York) publikowały jej notę biograficzną... Jest członkiem kilku stowarzyszeń m.in. "The American Institute of Polish Culture", "Calumet Theatre Company", "University Women Club", "Copper Country Community Art Council". Hobby rozliczne. Ale główne to podróżowanie i opisywanie świata. Pani Ryszarda będzie na tej stronie dzieliła się z nami swoimi refleksjami z podróży po świecie. Z Autorką można skontaktować się pisząc do redakcji. Zachęcam innych podróżników do zamieszczania tutaj swoich wspomnień z ciekawych podróży. Zdjęcia mile widziane. Ryszarda L. Pelc„...pług wojny połamał sierpnie jasnych lat ...” Warszawa wiosną 2008 powitała nas chłodno i deszczowo.
Potem, w ciągu blisko miesięcznego pobytu „pogoda była zmienna” jak głosiły
komunikaty. Doświadczałam tego „biegając” po stolicy; raz pod
chmurnym niebem, kiedy indziej pod palącym słońcem. Ranek w dniu,
w którym wybrałam się do Muzeum Powstania Warszawskiego wydawał się
szczególnie zimny i wietrzny. Dotarłam
na ulicę Grzybowską i
wysiadając z tramwaju już z daleka dostrzegłam wysoką wieże z ogromnym
znakiem Polski Walczącej. Przeszłam wzdłuż wysokiego muru z czerwonej
cegły. Znalazlam się na dziedzińcu. Oprócz mnie byla tam jeszcze grupa
uczniów. Tak więc Ci,
którym cudem udało się przeżyć piekło powstania, i przeżyć po nim
dalsze trudne lata doczekali się
symbolicznej nagrody: Muzeum - Pomnika
Pamięci. Muzeum, które
dokumentuje jedno z najtragiczniejszych wydarzeń
w historii polskiej stolicy zostało otwarte w
przeddzień 67 rocznicy wybuchu powstania. Jak donosiła prasa warszawska, od kwietnia do lipca 2004 prace
budowlane prowadzone były na trzy
zmiany. Pracowano dwadzieścia cztery godziny na dobę. To było niewątpliwie
spektakularne działanie. * * * Miron Białoszewski rocznik 1922, pisarz z pokolenia „Kolumbów”,
uczestnik powstania w „Pamiętniku z Powstania Warszawskiego” po
dwudziestu trzech latach od tamtych zdarzeń wspomina dzień wybuchu
powstania. „1 sierpnia we wtorek 1944 roku było niesłonecznie,
mokro... W południe wyszedłem na Chłodną
(moja ulica wtedy) i pamiętam, że było dużo tramwajów, samochodów,
ludzi i że zaraz po wejściu na rogu za ż
elazna bramą uświadomiłem
sobie
datę
-
1 sierpnia. ...szedłem nie tędy, gdzie miałem iść, bo łapali
ludzi... ...Staszek widział dużo „tygrysów” .
Takie czołgi jak kamienice. ...Ktoś widział 1000 ludzi (naszych)
na koniach. Nie było jeszcze piątej, czyli godziny "W” A potem pisze
o pierwszych strzałach, pierwszych wiwatach „hurrraaa”. O radości,
kiedy zobaczyli pierwszego powstańca. I o tym iż „ zaraz potem zaczęli wypadać
ludzie z Ogrodowej i zaczęli łapać wózki i deski na barykady” Wchodzę do Muzeum. Jest ciemnawo. „Jak w piwnicy albo w
schronie” mówi półgłosem ktoś ze zwiedzających. Na parterze tuż przy wejściu po lewej stronie zawieszono monitor. Widzę, znajomą twarz
Jana Nowaka Jeziorańskiego. Po długiej emigracji w Stanach Zjednoczonych
wrócił do Polski. Już nie żyje, ale ciągle spełnia swą misję;
opowiada zwiedzajacym o powstaniu. Przejmująca jest ta opowieść Kuriera.
Raz jeszcze powtarza, że Powstanie musiało wybuchnąć, gdyż ludność
Warszawy tego chciała. I choć wiedział i ostrzegał Bora Komorowskiego iż
nie mozna liczyć na pomoc
Zachodu,
nie było odwrotu. Przechodzę dalej. Po prawej stronie sali zdjęcia starej
Warszawy. Zdjęcie w kolorze sepii. Ulica, samochody, sklep. I tylko gruz
przed witryną ze zdjęciem mówi o tym, że znów na Warszawę spadają
bomby. Pierwszego dnia powstania
spadły między innymi na trzy kościoły.
Przypuszcza się, że pod ich gruzami zginęło 2000 tysiące osób. Przede mną wieża.
Wznosi się przez wszystkie trzy kondygnacje muzeum. Kiedy zbliżam się do
wieży słyszę jakby uderzenia serca.
To tak bije serce powstańczej Warszawy. W następnym pomieszczeniu „Poczta Powstańcza”. Listy
powstańcow do rodzin. Nazwiska listonoszy - harcerzy. Nazwiska tych, ktorzy
padli na polu bitwy roznosząc listy. I stemple na listach „Ocenzurowane”. Jak
się później dowiedziałam listy,
kolekcję kopert i znaczków powstańczych
Muzeum Powstania Warszawskiego odkupiło 9 lutego 2008 roku na aukcji
domu Ulrich Felzmann Briefmarken w
Düsseldorfie. Idę
dalej. Zaglądam do małego pokoju, w którym ustawiono
maszynę drukarską. Na niej drukowane były odezwy, biuletyny powstańcze,
a także tomiki poezji. Poezja, jakby wbrew logice i rzeczywistości kwitła
podczas okupacji. Krahelska, Baczyński, Stroiński, Gajcy, Trzebiński, Miłosz,
Borowski, to zaledwie kilka
nazwisk Poetów z
czasu zagłady. Wojnę przeżyło tylko dwu z wymienionych przeze
mnie. Dalej,
w innym pomieszczeniu jest nadajnik radiowy. Pokój robi takie wrażenie
jakby ktoś zaledwie przed chwilą go opuścił. Tak,
to muzeum „żyje” tamtymi dniami. I oto staję nad wejściem do kanału.
Kobieta, łaczniczka, która przechodziła kanałami opowiada o tym czego doświadczyła.
W muzeum nie spotkałam wzmianki o innym powstańcu o pseudonimie „Zych”
a ciekawe są jego losy. Andrzej
Borowiec (rocznik 1928) był
łącznikiem kanałowym ze Śródmieścia na Starówkę. Opisał koszmar
przedostawania się przez kanały. Na Mokotowie został ranny, wzięty do
niewoli niemieckiej a potem już po wyjściu z obozu służył w II Korpusie
generała Andersa. Jak się wydaje los mu sprzyjał. Przeżył a potem, już
w Anglii, zdał maturę, studiował na Uniwerytecie Columbia w Nowym Jorku. Pracował
jako dziennikarz dla Associated Press, Washington Star, Chicago Sun Times,
Washington Star. Napisał o Powstaniu Warszawskim . “Destroy
Warsaw! Hitlerâs Punishment, Stalinâs Revenge”. Książkę wydano
w 2001 roku. Widziałam
jeden włazów do kanału. Znajduje się na na placu Krasińskich. Być może właz do kanału był
tym,
który znał też, cudem ocałały szesnatoletni wówczas, powstaniec
Andrzej. Tędy
weszło pięć tysięcy trzystu powstańców ze Starego Miasta i ewakuowało się do
Śródmieścia Byli
wśród nich także cywile. Łącznie kanałami Warszawy przemieszczało się
ponad jedenaście tysięcy ludzi. Łączniczka, która mówi do mnie z ekranu
monitora, szczęśliwie przeżyła, ale blisko 200 tysięcy ludzi zginęło
w powstaniu. Umierali pod bombami, z chorób, ran, niedożywienia, masowo
rozstrzeliwani w egzekucjach ulicznych. Na ulicach Warszawy są te miejsca
oznaczone tablicami. Jest ich wiele. Ale dziś już nieliczni tylko składaja
tam kwiaty i zapalają znicze. Każdego roku jest ich coraz mniej. Oto jest chwila
bez imienia
* * * W
jednej z sal muzealnych zawieszono ogromne zdjecie Wielkiej Trójki. Uśmiechięci,
zadowoleni, przyjaźni, doskonale się rozumiejący. F.D.
Roosevelt, Winston Churchill, Józef Stalin. Jest to zdjęcie ze spotkania w
Jałcie, podczas którego przesądzono o losach Polski. Za granicą Powstanie Warszawskie coraz częściej nazywa
się II powstaniem warszawskim i nie często się o nim mówi. Nazwano je
„drugim”, bo pierwsze to było powstanie w getcie warszawskim. Wybuchło
19 kwietnia 1943 roku. Powstańcy geta warszawskiego zostali uhonorowani w
PRL pomnikiem już w 1949 roku. O Powstaniu Warszawskim
mówiono wtedy tylko w domach wśród przyjaciół i rodziny. Władze
komunistyczne, zwłaszcza w okresie stalinowskim, powstanie potępiły a żołnierze
Armii Krajowej poddawani byli represjom. Wielu
Akowców "karlow imperializmu" jak ich zwała propaganda, zostało więzionych,
zsyłanych w głąb Zwiazku Sowieckiego, zamordowanych. Potępiono
dowództwo Powstania a
bohaterstwo mieszkańców Warszawy przemilczano. Pewnie dlatego też pomnik „Małego Powstańca”
zaprojektowany już w 1946 roku przez Jerzego Jarmuszkiecza, odsłonięty
został dopiero 1 października 1983 roku. To jeden z najbardziej wzruszających
pomików Warszawy. Mali powstańcy ginęli
masowo przenosząc meldunki, przesyłajac pocztę. Oblicza się, iż
dwunasto i piętnastoletni listonosze Powstańczej Poczty Polowej, głównie
harcerze „Zawiszy”, dostarczyli podczas powstania blisko 150 tysięcy
listów. Czyli około 3700 listów dziennie. Robili to przemykając pod
nieustannym ostrzałem i nalotami. Teraz po 64 latach pracownicy Muzeum rozpoczęli akcję
poszukiwania nadawców i adresatów listów. Zastępca dyrektora Muzeum p. Ukielski ciągle ma nadzieję, że uda się niektórych jeszcze odnaleźć.
O ile przeżyli. * * * Po kilku
godzinach zwiedzania wychodzę na ulicę. Jestem ciagle pod wrażeniem tego
co widziałam. Ale udaje mi się
wrócić do równowagi. Mijam następną wycieczkę szkolną. Nadjeżdża
tramwaj. Wsiadam. Jakiś chłopak wstaje by zrobić mi miejsce. Ma może
18-20 lat. Ma szczęście, myślę, że urodził się u schyłku wieku XX-go
w Europie. W Warszawie. Nagle przypominam sobie fragmenty pieśni „Warszawskie dzieci”. „Nie złamie
wolnych żadna klęska, Warszawskie
dzieci , pójdziemy w bój, Powiśle
, Wola, Mokotów, Poległym chwała,
wolność żywym, (słowa Stanisław Ryszard Dobrowolski "Goliard" muz. Andrzej Panufnik)
* * * Wysiadam z
tramwaju na placu ONZ. Zaświeciło słońce, szklane wieżowce
połyskują
odbijając błękitne już niebo. Pędem mijają mnie
luksusowe samochody, reklamy zachęcaja do kupna eleganckiej
garderoby, kosiarek do trawy, proszków do prania, agencje mieszkaniowe i
„deweloperzy” (a jakże!)
namawiają na kupno luksusowego mieszkania z
windą do garażu, salon piękności oferuje tanio „tipsy”, jakiś
butik reklamuje „topy” za
jedyne 40 zł. Afisze teatralne
zapowiadają interesujące przedstawienia. W Teatrze Narodowym wystawiają
„Carmen” . Teatr „Syrena” poświęca spektakl Jerzemu Jurandotowi. Na scenie
występuje niezastąpiona, niepowtarzalna, niezmordowana Warszawianka, żołnierz
Armii Krajowej, uczestniczka Powstania Warszawskiego - Irena Kwiatkowska. Majowa Warszawa
2008 roku jest barwna, kolorowa, żywa. I wszędzie kwitną kasztany. Tytuł artykułu zapożyczyłam z
wiersza „Ród Anhellich” Leona Zdzisława Stroińskiego. Poeta poległ w
Powstaniu Warszawskim 16 sierpnia 1944 na Starym Mieście.
Miał 23 lata. Fot. Ryszarda i Karol Pelc Archiwum: |